Publikacja: Şelale Malkoçoğlu | Autor: Philip Charter | Data: 30.05.2025
Poniższy tekst powstał dzięki Philipowi Charterowi (znanemu też jako Totally Human Writer) — autorowi, redaktorowi i ghostwriterowi, twórcy 21 Futures, a także jednemu z gości specjalnych Bitcoin FilmFest 2025. Tłumaczenie na jezyk polski: Şelale/ AZA_21, współtwórczyni projektu BFF.
Sobota, 9:00
Chłodny sobotni poranek w Warszawie. Nie mam ochoty wyjść z łóżka. Nie przez kaca – po prostu czuję się jak kompletna porażka.
Pierwszy dzień Bitcoin FilmFest był jak wir: warsztaty, panele, bieganie między scenami. Do tego jeszcze, konkurs pitchowy poszedł nie po mojej myśli. Zwycięzcą został inny pitchujący królik. Cóż, „doświadczony filmowiec”, zgarniając 3000 euro dofinansowania.
Zamiast wstać i zaparzyć kawę, w kółko odtwarzam w głowie tamtą scenę.
Co mogłem zrobić inaczej? Czy kiedykolwiek znajdę inwestorów? Jestem tylko pisarzem bez znajomości w branży. Czy w ogóle nadaję się na producenta?
W końcu jednak wygramoliłem się spod kołdry i ruszyłem do Amondo – porannej bazy festiwalu (przy okazji: najmniejszego kina w Europie).
Na miejscu zastaję bitcoinowego psychonautę-filozofa, Ioniego Appelberga, który prowadzi wykład dla grupy zafascynowanych słuchaczy. Wkrótce dyskusja wylewa się na ulicę, żeby zrobić miejsce dla kolejnych warsztatów.

Biorę udział w rozmowie/prezentacji o finansowaniu filmów, potem płacę bitcoinami za kawę. Rozpoznaję twarze z dwóch poprzednich nocy. Wymieniamy wrażenia z piątku i przeglądamy dzisiejszy harmonogram. Chmury się rozchodzą, mój nastrój trochę się poprawia.
Popołudniowa sesja zaczyna się kilka przecznic dalej, w Pałacu Kultury i Nauki, a dokładnie w salach Kinoteki. Moje zadanie? Zaprezentować mój projekt 21 Futures na otwartej scenie dla społeczności. Inne prezentacje to m.in. rapowe klipy, porady o pracy w świecie bitcoina i pomysł na „Bitcoinowe Spacery”.
Tak właśnie naprawiamy kulturę.
Sobota, 20:00
Czuję lekkie szturchnięcie w ramię. „Przepraszam, panie Philipie. Czeka na pana samochód. Kolacja producencka zaraz się zaczyna”.
Co? Ja, producent? Owszem, brałem udział w panelach, ale sądziłem, że moje benefity kończą się na darmowym bilecie i festiwalowej torbie pełnej gadżetów.
Chwilę później jadę taksówką z dziennikarką z Dubaju, kolumbijskim reżyserem i cypherpunkowym sponsorem konkursu, którego… no cóż, nie wygrałem.
Pierogi, o których marzyłem od rana, nagle materializują się na stole (szczęśliwe zakończenia jednak istnieją!). Kolacja jest huczna, na koniec z obowiązkową szklanką śliwowicy.

Niedziela, 2:00
Ostatnie godziny to mieszanka surrealnych wrażeń: szalona przejażdżka rowerami miejskimi z ekipą dziewięciu festiwalowiczów pod Pałac Kultury, rozmowy z organizatorem bitcoinowego meetupu i mgliste obietnice wyjazdu na weekendowy rave pod Londynem z grupą polskich artystów.
Wychodzę, gdy impreza trwa jeszcze w najlepsze. Za pięć godzin muszę wstać, żeby przebiec kilka obiecanych kilometrów, „Run for Hal”, w parku Rydza-Śmigłego.
Czwartek, 21:00
Festiwal oficjalnie startuje w Samo Centrum. 22 maja, tak, Pizza Day.
Przyjeżdżam taksówką prosto z ciasnego lotu (naprawcie wreszcie te linie lotnicze!). Nie jadłem od dziesięciu godzin.
W powietrzu rozbrzmiewają dźwięki Rogera9000, australijskiego bitrockera. Po trzecim piwie organizatorzy przedstawiają mnie gościom jak (bardzo wysokiego) pokazowego ogiera. Próbuję opowiadać o swoich książkach, kontaktach w branży, filmach krótkometrażych nad jakimi od pewnego czasu pracuję.
Gdy szukam zamówionej godziny temu pizzy, okazuje się, że… ktoś ją zabrał. „Pana nie było” – zza baru wzrusza ramionami polski pizzerman.
Jestem tak głodny, że mógłbym się zopłakać (sześć godzin w Ryanairze potrafi tak działać na człowieka). Na szczęście pewien czeski pleb w akcie heroizmu oddaje mi połowę swojej pizzy. Notka na marginesie: ten sam bohater przypadkiem zablokował mi dostęp do moich filmowych funduszy, gdy próbował naprawić jakiś błąd w portfelu w niedzielę wieczorem.
Wychodzę na deszcz. Roger9000 przypomina nam, że powinniśmy mieć laserowe oczy nawet po przekroczeniu 100k. Odgryzam kawałek pizzy i nagle życie znów smakuje wyśmienicie.
Filmy
Imprezy, artyści, nocne eskapady i żal po przegranym pitchu to jedno, ale co z samymi filmami w trakcie festiwalu?
Moje osobiste hity:
- NO MORE INFLATION (zwycięzca głównej nagrody – Golden Rabbits 2025, najlepszy film) – poruszająca opowieść z wywiadami ekonomistów, wizjonerów i ofiar inflacji.
- HOTEL BITCOIN – zaskakująco zabawna komedia o grupie nieogarów, którzy przypadkiem trafiają na wartego fortunę laptopa.
- REVOLUCIÓN BITCOIN – przystępny dokument, który ma zwiększyć swiadomość o adopcji bitcoina w hiszpańskojęzycznym świecie.
- Jako fan krótkich form doceniłem też THE MAN WHO WOULDN’T CRY oraz FINDING HOME – pilotażowy odcinek od Aviego Burra, bazujący na ciekawej wizycie w jedynej somalijskiej restauracji w Nowym Jorku.

Niedziela, 19:00
Gala wręczenia nagród właśnie się kończy.
Wpadam do Amondo po raz ostatni, żeby zapłacić bitcoinami za mojito i pożegnać się z nowo poznanymi ludźmi.
Czuję, że zdążyłem zamienić słowo z niemal każdym. „Widzimy się na BTC Prague?” – pytamy na pożegnanie.
Najlepsze w festiwalach są zawsze ludzie, a BFF25 miał obsadę wartą art-house’owego hitu:
- Pewna siebie wokalistka o nieziemsko wymalowanych oczach z metalowego zespołu Scardust.
- Nostr'owo-natywny artysta sprzedający swoje obrazy najhojniejszym zapperom
- Dredziasty DJ z goglami lotniczymi na głowie 24/7
- Brytyjski filmowiec zachwalający uroki słowa „chucklesome”
- Organizator z nieskończonym powerem, który znał każdy film, książkę i każdego gościa na festiwalu
Nawet Warszawa grała tu swoją rolę – zieleń parków kontrastowała z surową architekturą PRL-u. Pogoda zmieniała się szybciej niż mój nastrój. W niedzielę ulice wokół festiwalu zamknięto dla politycznego wiecu, a my byliśmy zupełnie pośrodku, oglądając nasze bitcoinowe filmy.

Wtorek, 10:00
Jestem już w domu, wpatrując się w stos prania i zaległe maile.
Grupa BFF na Telegramie wciąż buzuje:
- Zdjęcia graffiti wysyłane o 5 nad ranem
- Zgubione przedmioty
- „Ktoś jeszcze został w Warszawie?”
To nie był zwykły festiwal filmowy. BFF to prawdziwa celebracja kultury – sztuki, książek, komedii, muzyki, filmów, rozmów i połączeń.
Całe to pozytywne doświadczenie tak mnie naładowało, że choć jestem tylko początkującym filmowcem, z większym fachem do długopisu w ręku, kilkoma prezentacjami i zbiórką na Geyserze, wiem, że dam radę! Okazuje się, że po prostu można wziąć i nakręcić coś swojego.
Byliście kiedyś na bitcoinowych konferencjach? Wiecie, tych z „fireside chatami”, strefami VIP i droższymi niż powinny merchami?
Bitcoin FilmFest to coś więcej. To moment w czasie. Naprawiamy kulturę rok po roku, aż sztuka znów będzie mogła rozkwitać.
Jak powiedział podczas panelu Aaron Koenig: „Za dwadzieścia lat nie będziemy już rysować laserowych oczu ani śpiewać o ratelach. Nasze wnuki nie zrozumieją, przez jaką zmianę przeszliśmy”.
Bitcoin FilmFest.
Czy zrobiłbym to jeszcze raz?
Oczywiście!
Do zobaczenia za rok. W czerwcu w Warszawie.
Będę tym wysokim gościem, który prezentuje swoją krótką animację.
Więcej o projekcie Noderoid Saga znajdziecie na Geyserze.

Şelale Malkoçoğlu
Born in Poland, raised in a multi-culti family, I quickly developed a passion for travel & respect for others. The digital nomad lifestyle is my natural fit. For years, I'm a happy Bictoiner as well.
follow me :
Related Posts
Homeschooling i Bitcoin – powiązania, których nie widać na pierwszy rzut oka
Jan 15, 2025
10 przykazań dobrego bitcoinowania
Dec 23, 2024
Lightning Network to Wspólny Język Ekonomii Bitcoina
Oct 25, 2024