Autor: Şelale Malkoçoğlu | Data publikacji: 16.11.2023
Artykuł dostępny na stronie internetowej European Bitcoiners został opublikowany w celach edukacyjnych, jako baza informacji i źródło do dalszych tłumaczeń. Nie stanowi on porady finansowej, ani też podstawy do żadnych roszczeń w stosunku do szczegółów wymienionych w opublikowanej treści. Wszelkie prawa należą do autora artykułu.
Koniec XIX wieku – okres, w którym wiele się działo, czas „wielkich wynalazków”. Od telegrafu, fonografu, telefonu po karabin maszynowy, czy nawet odkurzacz i prysznic. II fala rewolucji przemysłowej przyniosła ze sobą zmiany które po dziś dzień wpływają na nasze życie. To właśnie wtedy opracowano również pierwszą kamerę filmową, a także maszynę z wizjerem, która pozwalała jednej osobie na raz oglądać ruchome obrazy. W międzyczasie dwóch ambitnych braci wpadło na genialny pomysł biznesowy, który doprowadził do pierwszego publicznego pokazu filmu w 1895 roku.
I tak w dużym skrócie narodziło się kino.
Wraz ze wzrostem popularności i swoich zasięgów, filmy ewoluowały, stając się czymś więcej niż tylko łącznikiem między obrazem a treścią. Zaczęły służyć jako forma sztuki i krytyczne medium do opowiadania historii, w tym wielu „cennych” lekcji o świecie.
Zanim się obejrzeliśmy, wyłoniła się nowa branża, nabierając rozpędu, zwłaszcza w latach trzydziestych XX wieku – w czasie niezwykłej transformacji dla całego przemysłu filmowego.
Hollywood, wielomilionowy biznes, który miał zachwycać, inspirować i bawić. Potężna przestrzeń, którą konsumują niemal wszyscy, często zdając sobie sprawę z ogromnych budżetów, jakie się z nią wiążą, ale tak naprawdę nie myśląc o „ukrytych kosztach”, które mogą ponosić faktycznie sami widzowie.
Czasami zastanawiam się, co w swoich głowach tak naprawdę mieli bracia Lumière, organizując pierwszy pokaz swoich dziesięciu filmów krótkometrażowych.
Czy mieli nadzieję dokonać przełomu w kulturze, stworzyć dziedzictwo dla przyszłych pokoleń, czy też chodziło im głównie o sławę, pieniądze i władzę - relacje biznesowe i cenne powiązania na całym świecie?
Z jednej strony byli wynalazcami, którzy utorowali drogę dzisiejszemu kinu, a nawet kolorowej fotografii. Z drugiej jednak, byli przedsiębiorcami, którzy w rzeczywistości nie byli zbyt chętni do dzielenia się swoimi nowoczesnymi narzędziami z innymi, w konsekwencji często blokując kolegów filmowców.
Jeśli odpowiedź jest bliższa drugiej opcji - sława, zasięg, koneksje - to czy świat zawsze skupiał się na chciwości i władzy, a kultura filmowa od samego początku była definiowana przez te wartości?
Bez wątpienia kino to przełomowy moment w historii ludzkości. Nie tylko jako forma sztuki, rozrywki i inspiracji, ale także jako forma, która przez dziesięciolecia wyznaczała trendy dla wielu pokoleń. Ale jaką rolę tak naprawdę odegrały kino i film w kształtowaniu naszego myślenia i jak bardzo nasza rzeczywistość została wykreowana przez to, co faktycznie widzimy na wielkim ekranie kina?
Oczywiście wczesne pokazy nie przypominały tego, co znamy dzisiaj. Filmy były zazwyczaj bardzo krótkie, często towarzyszyły im wykłady, a nawet muzyka na żywo i aktywny udział publiczności. Zazwyczaj ukazywały lokalne sceny i codzienne czynności, ale także obce kraje i egzotyczne miejsca lub po prostu zabawne wątki poboczne, czy godne uwagi wydarzenia życia społecznego. Można powiedzieć, że takie filmy otwierały drzwi do poznawania świata i poszerzania świadomości społecznej w naprawdę wyjątkowy sposób. Czyż nie jest to niesamowite?
A teraz zastanów się przez chwilę - jak bardzo wiarygodnie to brzmi.
Zwłaszcza, że żaden z tych wczesnych filmów nigdy nie promował rasizmu, seksizmu, kolonializmu czy negatywnych stereotypów na temat tych wszystkich odległych „zacofanych” kultur. Przecież wszystkie te filmy od zawsze skupiały się tylko na pokazywaniu prawdy i właściwych wartości...
Narodziny Hollywood
Z czasem opracowano znacznie dłuższe produkcje z wyszukanymi fabułami i wciągającymi narracjami, zapewniając tym samym większe zainteresowanie potencjalnych widzów. Od kina niemego do dźwiękowego, od czarno-białego do żywego koloru. Następnie - animacje, kreskówki, 3D, 5D, kino cyfrowe i wiele innych. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki narodziła się nowa ogromna przestrzeń - kino komercyjne; nagle niezliczone filmy i produkcje filmowe stały się integralną częścią naszego życia.
Niegdyś mające bawić i inspirować, ostatecznie filmy zaczęły w znaczący sposób wpływać na wiele zachowań w społeczeństwie. Do dziś, przez wielu, traktowane są jako źródło „wiedzy”, a także alternatywny sposób podróżowania, który pozwala nam odkrywać nowe miejsca i poznawać inne kultury.
Pomyślcie o tych wszystkich „niesamowitych historiach” odpowiedzialnych filmem, które pomagają nam rozpoznać nasze własne unikalne cechy i ostatecznie doświadczyć tak wielu prawdziwych emocji. W końcu co innego, jeśli nie filmy, to źródło zrozumienia miłości, szczęścia czy smutku? Cóż innego, jak nie moc filmu może pomóc nam być świadkami triumfalnej walki dobra ze złem? Gdzie indziej moglibyśmy podziwiać bohaterskie czyny, czy nabyć tak wiele odpowiednich wzorców i wartości?
Jeśli historie opisane w filmach są tak piękne i wywołują w nas tak wiele emocji, to emocje pokazane na srebrnym ekranie muszą przecież też być prawdziwe...
— Ile razy myślałeś w ten sposób po obejrzeniu jakiegoś filmu?
Kino to taka magiczna przestrzeń. Filmy, czy nawet seriale pozwalają nam przecież zapomnieć o surowości rzeczywistości, w której żyjemy. Pomagają nam się zrelaksować i przynoszą tyle radości. Tak! Filmy są wspaniałe. Inspirują i pobudzają. I często, poprzez te wszystkie emocje i szczęśliwe zakończenia, pomagają nam również zyskać dodatkową motywację w życiu.
W końcu Hollywood, jako największy przemysł filmowy, jaki znamy dzisiaj, był na tyle uprzejmy, że podarował nam perspektywę szczęśliwego zakończenia. Bez względu na to, jak tragiczne mogą się wydawać sprawy, zawsze możemy być pewni, że na końcu wszystko się ułoży.
Filmy to czyste piękno! A jednak, podobnie jak w życiu, gdy przyjrzeć się bliżej, piękno nie zawsze jest takie, jak się początkowo wydawało...
Mówiąc wprost: nie wszystko złoto co się świeci!
Mam nadzieję, że czytając ten tekst wyczuwasz ironię w moich słowach, łagodną, ale dającą do myślenia.
Nie twierdzę, że wszystkie filmy są złe. Nie neguję ich znaczenia dla naszej kultury, czy faktycznie nawet ich funkcji rozrywkowej. Zastanawiam się raczej, na ile świat, którzy „sprzedaje” nam kino jest rzeczywiście wyrazem sztuki i rozrywki, a na ile stał on się potężnym, choć pozornie niewinnym środkiem manipulacji.
Syntetyczna rzeczywistość, która stała się niemal nieodłączną częścią tego, jak postrzegamy rzeczy. Przestrzeń, którą masowo konsumujemy i która od lat podświadomie „uczy” nas pewnych schematów.
POMYŚL TYLKO:
- Czy relacje międzyludzkie, miłość, cnoty, wrażliwość i więzi społeczne przedstawione w filmach są prawdziwym odzwierciedleniem naszej rzeczywistości?
- Czy wartości, które nieświadomie przyswajamy, są autentyczne i wyjątkowe, czy oraz kiedy są raczej zbiorem kalek, stereotypów, czy nawet uprzedzeń?
Jeśli chodzi o filmy komercyjne, a w szczególności kino hollywoodzkie, obawiam się, że zbyt często mamy do czynienia z tym drugim scenariuszem. I nie chcę tu nawet dodawać faktu o bilionach dolarów zarobionych bezpośrednio i pośrednio dzięki tym wszystkim „wspaniałym” filmom. Reklamy, branding, idole i niemal niekończące się szaleństwo budowane siłą „bogów” pojawiających się na srebrnym ekranie. To jest modne, a to wartościowe, to jest złe, a tamto nie... Zawsze to i tamto, z tyloma "absolutnymi musisz tak zrobić – musisz to mieć". Aktorzy coraz częściej stają w rolach liderów, ekspertów i niemal guru, niestety w tematach z którymi w rzeczywistości mają bardzo mało wspólnego. Zbyt często są marketingowcami, którzy przez pryzmat swojej „sławy” próbują nam coś wcisnąć, bo będą mieć z tego niezłe kokosy…
Można by powiedzieć: nie przesadzajmy, to nie jest wcale takie niebezpieczne. W końcu powinniśmy wiedzieć, że film to tylko film. Reklamy aż tak bardzo nam nie szkodzą, a aktorzy wcale nie maja takiego dużego zasięgu tym co mówią i co robią.
Ale może to wcale nie takie proste... Być może, nie zdając sobie z tego sprawy, przemysł filmowy jest jak wielki hipnotyczne show. Masowa iluzja, która tak naprawdę nas nie bawi ani nie relaksuje, ale raczej manipuluje - pokazując nam rzeczy, aby stworzyć fałszywe poczucie potrzeby i pożądania; niekończący się cykl nadmiernego konsumpcjonizmu i chciwości, w którym na końcu zawsze znajdujemy się nieświadomie uwięzieni w tym samym cyklu oglądania filmów, a wszystko to w pogoni za „relaksem” i złudnym poczuciem szczęścia.
Gonimy króliczka, który kusi nas ze srebrnego ekranu kina, tego, którego nigdy nie złapiemy. Cóż za okrutna ironia losu.
Status quo. Włącz myślenie.
Jasne, filmy dokumentalne to zupełnie inny rodzaj kina. Zamiast przedstawiać wymyślony świat, taki jak ten z hollywoodzkich produkcji, zapewniają one unikalną formę opowiadania historii, które zbudowane są na faktach. Oszałamiająca flora i fauna, prawdziwi ludzie, miejsca i wydarzenia.
Dzięki wielu znaczącym historiom płynnie wplecionym w porywające narracje, filmy dokumentalne oferują swoim widzom wgląd w „prawdziwy” świat. Takie filmy mają moc inspirowania i budowania świadomości, motywacji i edukacji, a często nawet tworzenia przestrzeni do ciekawych dyskusji.
Kino dokumentalne od zawsze niemal zajmowało szczególne miejsce w moim sercu, nawet od najmłodszych już lat.
Przez wiele lat urzekały mnie filmy o przyrodzie, historii, odległych krainach i różnych kulturach. Absolutnie je uwielbiałam! Jako nastolatka czułam, że otworzyły mi one oczy na zupełnie nowy świat. Myślałam, że naprawdę poszerzyły moje horyzonty na tak wiele różnych tematów.
Trochę czasu zajęło mi uświadomienie sobie, że to nie filmy mnie uczyły, inspirowały i motywowały. Ale fakt, że oglądałam je z moim tatą. Za każdym razem, gdy oglądaliśmy razem jakiś film, rozmawialiśmy nie tylko o tym, co widzieliśmy, ale także o wielu powiązanych tematach. To mój tata, a nie filmy, pomógł mi nauczyć się wielu nowych rzeczy, w tym najważniejszego ze wszystkich - krytycznego myślenia. To nie kino, a mój tata zainspirował mnie i nauczył, jak obserwować i analizować rzeczy bez nadmiernego ekscytowania się nimi lub po prostu zaślepienia masowymi teoriami.
Po wielu latach w końcu zrozumiałam, dlaczego zawsze podkreślał znaczenie zadawania właściwych pytań. Albo dlaczego tak często mówił mi, że cokolwiek widzę, bez względu na to, jak bardzo mi się to podoba, czy nie, zawsze powinnam spróbować zrozumieć dany temat, zanim go wykluczę, czy na ślepo zaakcentuję. Podkreślał znaczenie zachowania otwartego umysłu i bycia tolerancyjnym lub ciekawskim w zrównoważony sposób, zamiast dawać się złapać na wszechobecne trendy i „popularne” prawdy.
A wracając do kina i filmów dokumentalnych...
Szczerze mówiąc, przez ostatnią dekadę nie pamiętam również, bym natknęła się na wiele filmów, które byłyby łatwo dostępne i pomogłyby mi naprawdę zrozumieć siły, które wpływają na rzeczywistość w której żyjemy.
Tak więc to nie kino pozwoliło mi zrozumieć, że nierówności na świecie wykraczają daleko poza dotknięte ubóstwem regiony Afryki, gdzie turyści zbawiają świat rozdając cukierki, a wielkie firmy chwalą się jak to zaczęły budować kolejna studnie, elektrownie, szkoły, szpitale. Ile z filmów masowo dostępnych mówi o tym, że w rzeczywistości to my, ludzie zachodu, splądrowaliśmy te tereny i do dziś pozwalamy na ich finansową kolonizację...
Filmy, które oglądałam w przeszłości nie nauczyły mnie o prawdziwych zależnościach politycznych i gospodarczych; nie pomogły mi też zrozumieć mechanizmów działania systemów finansowych, nie pokazały tych wszystkich gierek i niuansów, na które mogą sobie pozwolić tylko „nasi przywódcy”.
Ilu z was, czy waszych znajomych z filmów właśnie dowiedziało się skąd bierze się inflacja, czym jest polityka monetarna, czy wracając jeszcze do wcześniej wspomnianej Afryki, czym tak naprawdę zajmuje się Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) i jaki ma wpływ na kraje „słabo rozwinięte”…
Przełomem w moim przypadku, i prawdopodobnie w przypadku wielu z was, był Bitcoin.
Nie twierdzę, że nikt z nas nie wiedział wcześniej, że coś jest nie tak, że kultura wymuszona przez pieniądz fiducjarny była i jest zbudowana na kłamstwach, hipokryzji i manipulacji. Ale nie było nam wszystkim tak łatwo zrozumieć, jak wiele przestrzeni, w których funkcjonujemy, czy mechanizmów, których jesteśmy częścią, zostało stworzonych na naszą niekorzyść.
Zbyt często przymykaliśmy może oko na zepsucie, którym przesiąknięta była nasza własna rzeczywistość. Co więcej, zniekształcony obraz świata, z którym często spotykamy się na srebrnym ekranie kina, czy telewizora, nie pomaga w otwarciu oczu na prawdę.
Nie musieliśmy wiedzieć o tym wcześniej, ponieważ w naszym świecie są przecież ludzie, którzy są albo zbyt ważni, aby stawić czoła rzeczywistości (czytaj: konsekwencjom SWOICH działań, tj. prowadzonej polityki), albo ci, którzy są zbyt mało znaczący, aby w ogóle być uważani za część tej rzeczywistości.
Od czasu pojawienia się Bitcoina zebrała się wreszcie grupa ludzi, którzy chcą zobaczyć i zrozumieć to wszystko. Nieustannie rosnąca społeczność, rozproszona po całym niemal świecie, która pomimo swojej wiedzy i mądrości, pozostaje skromna, a przy tym skupiona i zdeterminowana aby poprawić rzeczywistość. Bitcoin dał nam siłę, ale także głos, aby edukować i ostrzegać tych, którzy wciąż nie są świadomi niszczycielskich konsekwencji wszystkich brudnych kłamstw i manipulacji „pieniądza drukowanego”.
Bitcoin posłużył też jako ważne przypomnienie podstawowych wartości i zasad życia, znaczenia logicznego myślenia i kwestionowania status quo. Ostatecznie stał się on inspiracją do podjęcia niezbędnych działań, czy motorem do rozwoju ludzkości. Nie tylko jako technologia czy magazyn wartości, ale jako kultura, społeczność właśnie i okazja do samodoskonalenia. Bitcoin jako ścieżka, która wiele nas uczy, głębiej i głębiej z każdym krokiem.
W przeciwieństwie do utopijnych fantazji z Hollywood, nie ma tu jednak z góry określonego, szczęśliwego zakończenia. Bitcoin pozwala nam kształtować własne przeznaczenie, ale wymaga przy tym myślenia, odpowiedzialności i pracy.
Solidne pieniądze i filmy... Od 2009 do roku 2023
Czasami zastanawiam się, czy Satoshi Nakamoto, pisząc Białą Księgę, wiedział już, że Bitcoin będzie kluczem do nowej ery oświecenia społecznego i ekspresji kulturowej poprzez sztukę... Być może tak. Może jako wizjoner, Satoshi przewidział, że Bitcoin, zrywając więzy mentalnego lenistwa i ignorancji, nie tylko da nam wolność od współczesnego zniewolenia finansowego, ale także zapoczątkuje zupełnie nową kulturę filmową; trwałe dziedzictwo dla obecnych i przyszłych pokoleń. Kino niezależne, wolne od wszelkiego uwiązania ideologicznego, czy politycznego, które trzeba przekazać w danej treści bo sponsorzy tak właśnie chcą.
- A teraz czas na bardzo ważny fakt, który połączy powyższe treści w całość…
W marcu 2023 roku w Warszawie odbył się pierwszy na świeci festiwal filmowy na dużą skale poświęcony właśnie Bitcoinowi. Chociaż w naszym kraju jest jeszcze długa droga do świadomej adopcji, jestem dumna i naprawdę szczęśliwa, że tak ważne wydarzenie kulturalne odbyło się w mojej ojczyźnie. Wierzę również, że takie momenty doprowadzą do zwiększenia świadomości na temat Bitcoina nie tylko w Warszawie, ale także w innych częściach kraju.
Inauguracyjna edycja Bitcoin FilmFest Warsaw była ogromnym sukcesem, łącząc nie tylko lokalne społeczności, ale tez filmowców, dziennikarzy i Bitcoinerów z wielu zakątków świata.
A tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z Bitcoinem lub wciąż szukają swojej wolności finansowej, dało to również nieocenioną szansę na poszerzenie swojej wiedzy. Ba, w najlepszy chyba możliwych sposób – z dużą grupą doświadczonych już Bitcoinerów i dobrym kinem w tle.
Mając okazję przyczynić się do tego właśnie wydarzenia, nawet w niewielkim stopniu, postrzegam go jako swego rodzaju przełom - nowy rozdział łączący kulturę i niezależne. Nie tylko jako szansę pokazania kilku ciekawych produkcji, ale także maszynę napędową (motywator) dla kolejnych. I wreszcie - wyjątkową okazję do spotkania się ludzi, burzy mózgów i inspirujących rozmów, nawiązywania kontaktów i dzielenia się doświadczeniami. Trzy naprawdę dynamiczne dni i wydarzenie kinowe, które wyróżnia się spośród wielu innych: Bitcoinowe, niekomercyjne, pierwsze takie na świecie. I z pewnością nie ostanie…
Co nieco o „Binema”, czyli o tym jak wygląda bitcoinowe kino
Filmy o Bitcoinie i czy jedynie z Bitcoinem w tle mogą zaoferować bogactwo wiedzy - od historii pieniądza i jego wpływu na nasze życie, przez tajemnice globalnej gospodarki, czy nawet geopolityki ukrytej pod powierzchnią kultury masowej. To również kino pełne ciekawych miejsc i podroży - szansa na poznanie innych krajów, ich historii momentalnej oraz jej związku z rozwojem, czy problemami danego obszaru. Salwador, Gwatemala, Meksyk, Argentyna, czy wiele krajów wspomnianej wcześniej Afryki.
Filmy bitcoinowe to kino niezależne, czyli takie które nie musi „bawić się” w polityczną poprawność, czy wymuszone masowo ideologie – nie musi zatem rezygnować z pokazania czegoś bo tak wymaga dany sponsor. Jest to wiec kino, które może pozwolić nam odkryć prawdy, o jakich nie mieliśmy pojęcia, a przy tym wyciągnąć wnioski ze wszystkich złych decyzji, które podjęliśmy na przestrzeni lat. Cenne dziedzictwo dla wszystkich pokoleń.
Ciekawym faktem jest to, że pomimo poruszania tak wielu nazwijmy to „ciężkich” wątków, takie kino nie jest ani nudne, ani zbyt skomplikowane. Obejrzałam już wiele z dostępnych filmów i choć sporo z nich wciąż porusza podobne tematy, to generalnie uważam je za świeże i unikalne. Wiadomo – trafiają się wyjątki od reguły, gdzie mamy tylko „gadające twarze” i niezbyt wiele nowych informacji, ale myślę, ze trzeba się dużo naoglądać, żeby dojść do tego punktu. Poza tym, nie ma tu przymusu do oglądania wszystkiego. Wolne kino – wolny wybór.
W miarę rozwoju tej przestrzeni, pojawi się wiele bardziej innowacyjnych form i pomysłów, a z nimi też nowe produkcje. Myślę, że pojawi się to znacznie szybciej niż nam się wszystkim wydaje. Sam Bitcoin to dopiero historia sięgająca nieco ponad dekadę, a tak wiele się dzieje, zmienia, rozwija.
Dzięki wysiłkom wielu młodych i ambitnych filmowców, a także wydarzeniom takim jak Bitcoin FilmFest - wraz z ich przyjaciółmi, partnerami, czy oficjalnymi sponsorami, tworzenie niezależnych filmów, które będą tez bawić, a może nawet czasem śmieszyć, powinno stać się znacznie łatwiejsze w bliskiej nam przyszłości. Mam tylko nadzieję, że takie kino nigdy nie stanie się zbyt masowe – przesiąknięte formami znanymi nam już ze sławnego Hollywood... Ponieważ jednak sama nadzieja nie wystarczy, zamierzam nadal wspierać ludzi i projekty, w które wierzę. W końcu nie ma skuteczniejszego sposobu na kształtowanie świata, w którym chcemy żyć, niż wkładanie w to pracy.
A jeśli o pracę chodzi!
Teraz, gdy pierwsza główna edycja BFF w Warszawie okazała się sukcesem, organizatorzy zbierają siły na kolejne wydarzenia, w tym również poza Polską. Jeśli chciałbyś do nas dołączyć, wnieść swoją energię, pomysły i umiejętności, skontaktuj się ze mną lub bezpośrednio z zespołem BFF (Twitter: @filmfestbtc ; Telegram: http://telegram.bitcoinfilmfest.com).
Podsumowując: Bitcoin zasługuje na dobre kino i wraz z nim też i dobre wydarzenia.
Şelale Malkoçoğlu
Born in Poland, raised in a multi-culti family, I quickly developed a passion for travel & respect for others. The digital nomad lifestyle is my natural fit. For years, I'm a happy Bictoiner as well.
follow me :
Related Posts
A Unique Event in the Land of Bitcoin, This Year With An Extra Focus On Sovereign Generations!
Oct 10, 2024
Poczuj Hash Power + Kinowe Wibracje: NiceHashX oraz Bitcoin FilmnFest!
Oct 07, 2024
Hash Power + Cinematic Vibes on the Sunny Side of the Alps.
Sep 30, 2024